– Panie, wczoraj wróciłem z przeszpiegów z browaru na podzamczu. Wiesz, mają tam oni takie ciemne piwo. Śmierdzi spaloną chatą i tymi, no… murzynami. Za cholerę mi nie smakuje, ale ludzie je ubóstwiają. Nie wiem, co im odbiło, ale oni wciąż je piją. Jedno za drugim. Mistrzu ja naprawdę… – Mistrz podniósł rękę i zatrzymał niekończący się potok słów swego sługi.
– To porter jak mniemam. Ciemne, mocne i bardzo aromatyczne piwo. Gustuje w nim głównie rycerstwo pływające na statkach. Zwykli marynarze wolą rum. – Mistrz powoli wypowiadał każde słowo, ważąc jego znaczenie. – Musimy zdobyć recepturę na ten trunek. Jak dotąd wszystkie moje próby kończyły się fiaskiem.

W głowie mistrza powoli układał się plan tak chytry i tak niecny, że sługa nie mógł go wykonać. Sam mistrz musiał się udać na tę misję i zdobyć recepturę. Tak też uczynił.

I kilkanaście miesięcy później Pan podał słudze kufel i powiedział pij.
flacha
Sługa powoli powąchał napitek. Poczuł dym i kawę. Jego nos nie był może zbyt czuły, ale zauważył, że dymu jest dużo, kawy mniej. Sam zapach zaś przepadł w chwili, gdy kończył kufel, ale o tym miał powiadomić mistrza później.

Delikatnie wziął niewielki łyk piwa. Przepłukał usta i wypluł na podłogę. Momentalnie poczuł pieczenie w uchu.
– Co ty robisz! Będziesz tu sprzątał. W dodatku marnujesz moje piwo! – głos mistrza grzmiał.
– Panie, tak Frankowie z winem robią. Mówią, że to dla bogów domu.
– Pieprzenie sprzedajnych dziwek. To jest piwo, napój bogów, a oni nie znoszą marnotrawstwa. Pij! Pij i mów do mnie wałkoniu.

Kolejny łyk był już solidniejszy. Smakował… niczym nadzwyczajnym. Nie odważył się wspomnieć o tym słowa, w międzyczasie sługa przyglądał się pianie udając mądrego znawcę piwa.
piana-768x1024
Ta wyglądała niczym szczyny trola bagiennego. Drobno i średnio układające się pęcherzyki powietrza nie były białe jak w każdym normalnym piwie, tylko miały barwę mleka makowego zmieszanego z czekoladą. Szybko znikała i oblepiała wszystko czego dotknie. Słowem – nic przyjemnego. Na szczęście podczas drugiego łyku już jej prawie nie było.

A drugi łyk przyniósł przykry smak taniej gorzałki. Alkoholu nieznanego pochodzenia albo co gorzej… samogonu mistrza. Nie było na świecie nic gorszego niż jego „Wyborowa”. Drapiąc gardziel kolejnymi łykami, gdzieś pomiędzy modlitwami o dno kufla, sługa zauważył, że zapach kawy i dymu całkowicie już zniknął. – Chyba pogonił pianę – pomyślał i uśmiechnął się. Kolor. Kolor za to bardzo mu się podobał. To była jedyna rzecz jaka mu pasowała w tym piwie. Kolor ciemnobrązowy, jak sierść na jego plecach, pozostałość po dziadku niedźwiedziu. Kolor kawy rozpuszczalnej i kakao na wodzie. Tak, to mu przypominało dzieciństwo, ale nic poza tym w piwie nie było dobre.
kolor
Beknęło mu się. Obficie, ciężko i długo. W piwie było więc dużo gazu, bo niewiele trunków wzbudzało w nim takie objawy. Ale to co było późnej wołało już o pomstę do nieba. Posmak jaki pozostawał w ustach czy to po wypiciu kilku łyków czy to po beknięciu był okropny. Taki ostry, drapiący w gardło. Aż strach co będzie po wypiciu dziesięciu – jak kac przyjdzie. Pytanie tylko gdzie znaleźć odważnego, który te dziesięć wypije.

– I jak? Mówże pajacu! – głos Mistrza przerwał rozmyślania. Czas więc podać konkrety.

Ocena

Piwo bardzo słabe. Najgorszy porter jaki piłem, a kilka już mam za sobą. O ile kolor jest ładny, a zapach nie odstrasza, to przyznać muszę, że smak i to co po nim pozostaje w ustach jest okropne.

Za cenę niecałych czterech złotych (3,89PLN tam gdzie kupowałem) mogę kupić dwa eurolagery z koncernu albo coś podobnego i mam ten sam efekt. Kiepskie piwo, po którym odechciewa się wszystkiego.

Lubię portery i inne ciemne piwa, ale…

Porter – ciemne, mocne piwo górnej fermentacji o barwie od rubinowej do czarnej, pochodzące z Anglii.

i tu kolejne ale…
etykieta
Okocim Mistrzowski Porter to porter bałtycki. Zalicza się więc do Lagerów – piw dolnej fermentacji, lecz zachowujących swą moc, a ten swą mocą przetrwał próbę czasu.

Cytuję wikipedię:

Portery bałtyckie należą do najbardziej cenionych piw z Polski i uważane są przez piwoznawców za jedne z najlepszych porterów bałtyckich na świecie.

Lecz chyba nie ten. O ile piwo konkursowe w 2015 roku zajęło pierwsze miejsce w kategorii porter bałtycki, tak krążą opinie, że bardzo się popsuł, a co gorsza warki są nierówne. Potrafi się trafić genialna partia, lecz na jedną taką przypadają trzy kiepskie.

Ja nie polecam. Wolę żelaznego żywca.

Młodszy wpis Starszy wpis