Czym dla mnie RPG

October 29, 2019, 6:14 pm crpg fantasy książka role play rpg

Ten wpis wygrzebałem z gdzieś z jakiegoś archiwum bazy danych starego forum, na którym stała moja strona. Postanowiłem go przemielić i poddać weryfikacji po latach. Myślę, że nie stracił zbyt wiele na wartości, a moje podejście nie zmieniło się wcale. Wpis ten będzie mieszaniną tego co było pierwotnie wraz z moimi bieżącymi dopiskami, komentarzami i rozwinięciami myśli. Taki przynajmniej jest plan. Do dzieła więc.

Korespondując z różnymi ludźmi, często spotykam się z pytaniem: „Co znaczy Caedmill?” lub „Dlaczego Rasgan z Krwi Elfów?”. W pracy pytają co to w ogóle jest „Rasgan”? Skąd to się wzięło. Dla mnie są to po prostu śmieszne pytania. Nie każdy jednak musi się lubować w światach alternatywnych, nie każdy musi żyć poza naszą rzeczywistością. Dlaczego więc? Bo tak chcę i tyle – pierwsza to odpowiedź, która na myśl mi przychodzi. Nie udzielam jej jednak, skutecznie gryząc się w język.

Jednakże ten, co zaznał gier online wie czym jest nick, a po staremu ksywa. Już za czasów starożytnych ludzie mieli przydomki, pseudonimy i przezwiska. Przykład? Bolesław Śmiały, Ryszard IV Długonogi, Stefan „Grot” Rowecki. Tak jest i w moim przypadku. Rasgan to imię mojej drugiej i ulubionej postaci w światach RPG. Wzięło się z pierwszych sylab największych magów światów fantasy jakich znam czyli Gandalfa i Raistlina. Mała kosmetyka i mamy Rasgana – nieśmiertelnego elfa, tancerza gwiazd, przeklętego przez bogów klątwą nieśmiertelności niczym Kainici (a po naszemu wampiry).

Wracając jednak do tematu. Zamiast co dzień odpisywać na zadawane pytanie, postanowiłem napisać o RPG i tym jak je postrzegam, a potem tylko leniwie odsyłać delikwentów do artykułu. To co tutaj znajdziecie, to tylko moja opinia, moje przemyślenia i podejrzewam, że wielki skrót myślowy.

Wiki nie kłamie, ale…

Pod tym wpisem możecie zapoznać się z definicją na wiki. Uważam ją za dość trafną, nie oddaje ona jednak ducha gier fabularnych. Nie może tego zrobić nic. To trzeba przeżyć, zatopić się w innym świecie i nie wrócić już takim samym.

Wiki nie mówi całej prawdy. RPG to nie tylko gry fabularne, a cała ich otoczka. To subkultura zrzeszająca erpegowców. To coś więcej niż metale, panki i kibole. To grupa ludzi zjednoczonych wspólnymi zainteresowaniami (jak majsterkowicze czy kierowcy), którzy podczas sesji są poza tymi podziałami. Ksiądz, policjant, bezrobotny i kibic w jednym pokoju, świetnie się razem bawiący? Bez alkoholu i dziwek? Myślicie, że to niemożliwe? A jednak. To właśnie inny świat, możliwość bycia kimś innym i doświadczenia czegoś innego pozwala na taką konsolidację.

Po pierwsze – zainteresowania

Właśnie podobne zainteresowania sprawiają, że grupy młodych (nie tylko jak widać po moim wieku) ludzi zrzeszają się i spotykają późnymi wieczorami w zamkniętych pomieszczeniach, przy świecach i szatańsko brzmiącej muzyce. Właściwie to tak było w czasach świetności papierowych erpegów, w czasach gdy byłem młody. Dziś już nie jest tak mrocznie i kolorowo. Dziś się siedzi w CS:Go czy WoT. Już młodzież nie spotyka się po piwnicach, nie odprawia mrocznych rytuałów. Dziś mamy fejsa. Mamy również cRPG, lecz to wciąż nie to samo co spotkanie z rówieśnikami i odegranie roli na żywo, bez sejwów. Wróćmy jednak do tematu.

Z tą szatańską muzyką też przesadzam, bo ciężko słuchać Manowara jeśli gra się w Ars Magica albo Enya gdy penetrujemy świat Fallouta czy też Metro. Dlaczego wspomniałem o tych dwóch światach? Bo one są najpopularniejsze w dzisiejszych czasach i są chyba najbardziej rozpoznawalne wśród młodzieży. Młode pokolenie ledwo zna Warhammera, a o Kulcie czy Kryształach Czasu zapewne nawet nie słyszała.

Wróćmy jednak do zainteresowań. Erpegowców (czyli graczy pasjonujących się RPG) cechuje bardzo duża wiedza z zakresu światów i mechaniki obiektu swoich zainteresowań. Co więcej, często oni mają różnego rodzaju gadżety związane z grami RPG. Nie mówię tutaj o figurce Geralta, bo ktoś jest fanem Wiedźmina. Na myśli mam książki, nie raz kostki, rysunki na ścianach czy papierze. Wielu erpegowców znakomicie zna historię świata swojej ulubionej gry, zna twórców, najważniejsze kampanie, dodatki. Ale co najważniejsze: wielu z nich tworzy na poczet gry. To są prawdziwi fani RPG.

Od razu powiem TAK. Ja też uważam się za erpegowca. Aktywnie biorę udział w sesjach lokalnych na żywo. Gram w PBF, pisze scenariusze. Żyję drugim życiem, w świecie, który tylko dla mnie jest widoczny.

Bo ja jestem tchórzem

Dlaczego tak? Czemu drugie życie? Bo uciekam. Czasami mam po prostu dość szarości korporacji. Dość napierdalania mnie przez TvPiS i Polsat. Mam dość Durczyka i Niesiołowskiego. Szukam więc spokoju i wytchnienia w świecie, gdzie liczy się honor, waleczność i piękno elfek. Myślę, że nie tylko dla mnie RPG są możliwością oderwania się od rzeczywistości.

Jeśli zapytamy gostka po co bierze prochy to powie by się lepiej bawić, by zapomnieć, by się oderwać. Erpegowiec nie potrzebuje dropów do tego by się bawić czy oderwać. Nikt nie potrzebuje. Największego dropa mamy w sobie, fabrycznie wbudowanego, a jest nim wyobraźnia.

Gry wyobraźni

Takie stwierdzenie pojawia się w definicji wiki. W pełni się z tym zgadzam. W RPG ogranicza nas tylko i wyłącznie nasza wyobraźnia.

Przykład:
Jesteśmy na ulicy i chcemy wejść do nie naszego, zamkniętego domu. Cel, konsekwencje w tej chwili nieistotne. Co robimy?

  • Ja, mój elf, olewamy to. Ja nie chcę wchodzić.
  • Ktoś, kto gra durnego osiłka (doktor farmacji w rzeczywistości) wywala drzwi od tyłu.
  • Kiedyś, mój kumpel grający złodziejaszkiem, szuka dziewczynki. Chce od niej pożyczyć spinki do włosów by otworzyć zamek.

To jest wyobraźnia! To jest myślenie nieszablonowe. To właśnie jest kreatywność. To jest gra wyobraźni.

Spróbujcie opowiedzieć bajkę swojej drugiej połówce, albo dziecku w wieku 15 lat. Oj wyśmieje was. Zdziwicie się jakie pokłady szyderstwa zalegają w słowach bliskich osób. Zgadza się? A teraz mam dla was wyzwanie. Opowiedzcie ją tak, by wzbudziła strach, śmiech albo zainteresowanie. Ciężko? Tak. Bo nie macie wytrenowanej wyobraźni. A mistrz gry (MG) potrafi tak pokierować swymi słowami, że wzbudza te wszystkie emocje w kilku osobach na raz. Maluje nimi świat, przedstawia historie tak niedorzeczne jak atak kotołaków na krainę mumii. Ba, nie raz sprawia, że nasza postać zakochuje się w bohaterze niezależnym.

Powiedzcie mi więc: kto nie zakochał się w Sansie Stark? Kto z zapartym tchem czytał kolejne przygody Jaskra? MG jest pisarzem dla swych graczy, a gracze są jego bohaterami książki. Wspólnie, podczas sesji RPG, piszą swoją książkę, tylko za pomocą wyobraźni.

RPG kształtuje charakter człowieka i rozwija umysł.

Ciężkie sytuacje, w których szybko należy dokonać wyboru, uczą nas instynktownego podejmowania decyzji. Jak w życiu, tylko że w RPG zawsze może nam się nie udać. Możemy się pomylić – i w najgorszym przypadku będziemy musieli się pożegnać ze swoim bohaterem (wspominałem już wcześniej że nie ma sejwów?). Nie ma innych konsekwencji za popełniony błąd. A czy w życiu codziennym mamy szansę na coś takiego? Niestety nie, a najlepiej się przecież uczy na błędach.

Dużo lepiej stracić bohatera, lub jeśli MG jest złośliwy zostać ukaranym kalectwem w grze (choć o sposobach karania graczy powstało chyba z milion kB tekstu) niż nie znać konsekwencji pewnych decyzji i dowiedzieć się o nich w życiu codziennym.

Dziwne sytuacje, chęć zrobienia czegoś z niczego (np. obrona wioski przed hordami nieumarłych, gdy mamy zaledwie garstkę tchórzliwych wieśniaków) zmuszają nas do rozpatrzenia problemu i rozwiązania go za pomocą dostępnych środków. Nie masz noża – nie oprawisz zająca i pójdziesz głodny spać. Nie zamówisz pizzy.

Ale co z moralnością? Mówię tylko o truposzach i śmierci, jednak właśnie przyszedł mi do głowy następujący motyw. Wyobraź sobie złodziejaszka, który ma możliwość wykazania się dla państwa przez wykonanie straceńczej misji. Czy spróbuje i wyruszy np. szpiegować wrogie imperium, czy też nadal będzie obrabiał niewinnych i biednych rodaków? Oczywiście fabularnie ciekawsza jest pierwsza opcja. Jeśli jednak wziąć pod uwagę charakter odgrywanej postaci, charakter gracza oraz inne współczynniki (Altdorf nocą wcale nie musi być nudny i monotonny nawet dla złodziejaszka) to odpowiedź nie jest jednoznaczna. Nie każdy chce być patriotą. Nie każdy chce odkupienia.

A co z honorem wojownika? Widząc przewagę wroga, wycofasz się z pola bitwy – czy stawisz mu czoła, dając czas na ucieczkę przyjaciołom i słabszym? Zaryzykujesz utratę postaci którą dopieszczasz od kilkunastu sesji? A może pozwolisz by twój rycerz miał ujmę na honorze?

Wymienić takich sytuacji można by wiele, tylko po co; pewnie już rozumiesz, o co mi chodzi. To gracz podejmuje decyzję. Robi to w zgodzie (lub bez niej) z własnym sumieniem i z wykorzystaniem tylko i wyłącznie własnej pomysłowości. A każdym z graczy kieruje coś innego. Ja kiedyś oddałem się (znaczy oddałem się moim magiem) w sposób dość lubieżny grupie mężczyzn tylko po to by zdobyć potężny artefakt. Raistlin w poszukiwaniu mocy zdradził brata bliźniaka. Mój palladyn Falanthir sprzeciwił się swym bogom tylko po to by zakosztować zemsty, przez co stał się kimś pokroju Lorda Sotha.

Ale najlepsze jest to, że tutaj nie udowodnisz czegoś MG jeśli twoja postać nie ma o tym wiedzy. Choć ty wiesz jak zabić bazyliszka (lustrem, ale nie bić) to twój barbarzyńca już nie koniecznie posiada tą wiedzę.

Strach ma wielkie oczy

Gdy zaczynałem grać w RPG, a było to dawno temu, musiałem toczyć z rodzicami zażarte boje o moje spotkania z „podejrzanymi” znajomymi. Ubierali się na czarno, mieli długie włosy i chodzili w glanach. To fakt, że może nie najprzyjemniej wyglądali i że ludzie ubrani na czarno źle się kojarzą. Przesadą może były odwrócone krzyże (patrząc na to z perspektywy lat) ale to w końcu wolny kraj. W taki sposób niektórzy okazywali swój brak szacunku dla innych, brak wiary. Ja wolałem inne metody, ale o tym może kiedy indziej.

Często prowadząc coś w rodzaju prelekcji dotyczących RPG wśród młodych ludzi i ich rodziców, słyszę obawy matek o ich pociechy. „Przecież oni zasłaniają okna, palą świece i słuchają takiej okropnej muzyki”. Tak, to prawda, ale potwierdza się tutaj fakt, że boimy się tego, czego nie znamy. Matki nie miały okazji spróbować gry i gdy patrzą umysłem dorosłego już człowieka, po przejściach i z bagażem doświadczeń, trudno jest im zrozumieć potęgę ciemności.

Nie mam tutaj na myśli czegoś złego. Absolutnie. Chodzi o to, że gdy jest ciemno, nasze oczy nie widzą i musimy oddać się innym zmysłom. Słysząc w tle ciche, ale ostre dźwięki gitar, nasz umysł się uspokaja, jednocześnie nastawiając się na coś, co może nas czekać w mroku. Niezrozumiałe partie wokalne nie przyciągają uwagi, która powinna być skupiona na grze. Cały umysł, choć spokojny, pracuje na najwyższych obrotach, by pomóc nam wczuć się w to, co przedstawia nam mistrz gry, wcielić się w odgrywaną postać, dobrać słowa i wyobrazić sobie otoczenie. Na tym etapie mogę porównać RPG do dobrego trójwymiarowego filmu, którego fabułę kształtujemy sami.

Czy rodzice nie bali się gdy wchodziły komputery pod nasze dachy? Ile w tych grach przemocy! Przecież ty tylko biegasz i zabijasz! Będziesz gruby i nie będziesz mógł sie ruszyć ze stołka! Dziś nasze pokolenie ma ponad 30 lat, a prawie 40 bym rzekł. Doczekaliśmy czasów gdy gry mają swój kanał w TV. Gdzie powołaliśmy drużynę narodową w FIFA. Czas gdzie mamy mistrzostwa świata w grach komputerowych. Czy nasi rodzice nie obawiali się tego? Czy nie straszono nas do czego doprowadzi agresja w grach? Tak jest i z RPG. Każda rozrywka jest dla ludzi, jeśli ma umiar.

Ale oni noszą satanistyczne symbole

A niech sobie noszą – odpowiadam. Dla niektórych to chęć zwrócenia na siebie uwagi, dla innych sposób wyrażenia buntu przeciw kościołowi. Sprawy religii nie mają nic wspólnego z RPG. Dlaczego więc większość RPG-owców ubiera się jak pospolici metale? Ponieważ ta subkultura jest najbardziej tolerancyjna. Oni nie mają uprzedzeń rasowych, nie biją za to, że kibicujemy komuś innemu, rzadko zażywają narkotyki. Oni chcą tylko słuchać ostrej muzyki, a do takiej muzyki pasują długie włosy i czarna skóra obwieszona łańcuchami. Nie ma co się przejmować symbolami Szatana – w biblii Szatana napisane jest, że prawdziwy Satanista nie wyróżnia się z tłumu. To wszystko jest tylko młodzieńczą chęcią zwrócenia na siebie uwagi.

Ten akapit, przyznaję pozostawiłem bez zmian. Kiedyś tak było. Był wyraźny podział między subkulturami. W RPG grali głownie metale. Nie wiem dlaczego. Wydaje mi sie, że była to subkultura najbardziej wymagająca umysłowo. Większość metali to cholernie inteligentne bestie. Trzeba było trochę rozumu by wiedzieć o czym śpiewają wokaliści, by docenić partie wokalne i solówki na gitarach. Metal to nie głupie umcu umcu i naparzanie na gitarze jak się komu podoba. Przyznaję też, że i tego akapitu, pisanego dziś, nie jestem pewien. Może to była po prostu moda?

Jak sięgnę pamięcią to słuchałem wtedy namiętnie Kata i Rhapsody. Nosiłem glany, czarne spodnie, bluzę z kapturem i skórzaną kurtkę. Ale stałem też na bramce na dyskotece szkolnej i nie narzekałem na dobre techno. Źle się czułem w jasnych kolorach. Pewnie dlatego, że wtedy u konkurencji były modne białe buty i biały dresik z paskami. Za to dwa, może trzy lata później już nosiliśmy koszule. Zmieniła się moda, ale nie poglądy. A znajdź dziś metala na mieście w Kato, są jeszcze tacy?

Kończ Waćpan

Kurde. Miało być o tym, co dla mnie oznacza RPG. W jaki sposób je postrzegam i jak wpłynęło na mnie, a wyszedł jakiś dziwny elaborat. Na pewno nie napisałem wszystkiego i o wszystkim. Teraz na koniec przypomniało mi się o magazynach poświęconych RPG (Inkluz, Nawia) i portalach (Unreal Fantasy np.). Nie wspomniałem o karciankach i planszówkach. Nie ma słowa o CRPG ani o filmach, a trochę tego jest.

Mam jednak nadzieję, że choć odrobinę przybliżyłem Wam czym dla mnie jest RPG, i że odrobinę łaskawszym okiem spojrzycie na światy wyobraźni.

Starszy wpis