Dziś, wczoraj i przedwczoraj siedziałem sobie przed kompem i przeglądałem zdjęcia. Wiecie co zauważyłem? Jestem szalenie przystojny. Tak, wiem, że zawsze byłem, ale dziś to do mnie dotarło.
I tak. Wiem, że dziewczyny w tej chwili mdleją i szaleją, piszczą i płaczą przed koleżankami wspominając moją osobę. Że wzdychają do moich plakatów i zdjęć. Wiem. Jestem tego świadomy, lecz cóż ja poradzę. Na zawsze już pozostanę poza waszym zasięgiem drogie niewiasty. Tak już być musi, niczego nie mogą już zmienić brylanty na końcach ich rzęs – jak śpiewał Jaskier.
Ja jednak chciałem o czymś innym. Wracając do owych zdjęć. Tak je przeglądałem i musze stwierdzić z całą stanowczością, że nikt, podkreślam NIKT nie jest w stanie dorównać mojej ukochanej żone. Może i są na świecie cudowne brunetki. Może mają ciałka jak anioły, może poruszają się z gracją morskiej bryzy, ale czy to wystarczy by przyćmić blask mojej Sarenki? Na nic zielone oczęta i trzepotanie rzęs, gdy w pamięci mej doskonały brąz. Czy na coś zda się kręcenie tyłeczkiem, krótka sukienka i nogi aż do ziemi, gdy w grę wchodzi doskonale ukształtowane ciało kobiety mego życia? Nie wydaje mi się. Nic ponad to co mam.
Z chęcią porównałbym tutaj inne atrybuty kobiecego ciała lecz chyba nie wypada. Nie godzi się pisać ani nawet porównywać tak intymnych rzeczy. Jedno mogę tylko śmiało powiedzieć – takich rzeczy może pozazdrościć mojej lubej nawet gwiazda porno.
Mnie jednak najbardziej podoba się coś znacznie innego. Podoba mi się gdy wybranka mego serca chodzi w koszuli nocnej (albo mojej). Obie są tej samej długości i sięgają ledwo za pośladki skrzętnie ukrywając ich krągłości, zaś odsłaniając przede mną doskonałych kształtów gładziutkie uda. Nie muszę chyba żadnemu z facetów tłumaczyć co się wtedy dzieje, gdy taki duch, powiew kobiecości przechodzi obok roznosząc zapach perfum. Czyż to nie najwspanialsza część męskiego życia? Czy to nie najmilsze z naszych męskich zajęć? Czyż sensem istnienia mężczyzny nie jest zachwycanie się kobiecym ciałem? Kobieta bowiem jest jak dzieło sztuki – niepodziwiana traci na wartości.